Elsword Fan Fiction

Główna » 2016 » January » 18 » Elsword Fanfiction PL
19:05
Elsword Fanfiction PL

  Wiele lat temu w odległej galaktyce, żył sobie kontynent Elios. A była to kraina nędzy i rozpaczy, w której biedne demony napastowane były przez żądnych krwi Poszukiwaczy Eldrytu - grupkę, która liczyła jedenaście osób: Elsworda - czerwonowłosego rycerza, Aishę - uroczą, odzianą w purpurę czarodziejkę, Renę - zielonowłosą łuczniczkę, hojnie obdarzoną tym i owym przez matkę naturę, Ravena - byłego kapitana Wroniarzy, który prawą ręką włada mieczem, a jego lewa ręka jest zastąpiona przez żelazną Nazo-łapę, Eve - białego robota, księżniczkę Nazoidów, Chunga - małego, bardzo słodkiego księcia, który nosi białą, ciężką zbroję i walczy działem, Arę - opętaną przez lisicę Eun dziewczynę, która w walce posługuję się włócznią, Elesis - siostrę Elsworda, Adda - chorego psychicznie geniusza, którego bardzo interesuje Eve, Lu - małą, słodką białowłosą dziewczynkę, która tak naprawdę jest demonem i na prawej ręce ma Magiczną Rękawicę, oraz Ciela – lokaja Lu, kochającego wszystko, co słodkie i urocze, dlatego też przez to zgodził się służyć Lu. Byli oni znaną grupą przestępczą, która podejmowała się wykonać każde zadanie, pod warunkiem, że zleceniodawca sowicie zapłaci.

   Pewnego dnia na niebie ukazał się Aren - brat Ary.

– Aren!? – zdziwili się wszyscy, a Ara zemdlała na widok jego pięknego, muskularnego ciała. Elsword podbiegł szybko do niej by uchronić ją przed upadkiem

– Co ty tu robisz!? – zapytał wściekły Elsword. – Znowu chcesz z nami walczyć? Raz cię już pokonaliśmy. Wiesz, że z nami nie wygrasz.

– Nie, nie… – zaśmiał się siwowłosy. – Jestem tu z innego powodu. 

– O nie! – krzyknęła Rena – Pewnie znowu chcesz moje cycki. Nie oddam!

– Znowu pudło! – uśmiechnął się.

– No więc po co tu jesteś? – zapytała Aisha.

– Uhmm… – zaczerwienił się. – Bo ja… Szukam dziewczyny.

– CO!? – krzyknęli wszyscy, a Ara się ocknęła.

– Po co szukasz dziewczyny!? – spytała go jego siostra.

– Bo… Bo Karis mnie opuściła! – z jego oczu zaczęły płynąć łzy. – I-i czu-ję się sa-samotny… – opadł na ziemię i rozpłakał się na dobre. Ara podeszła do niego i przytuliła go. – O... onee-chan? - przetarł rękawem oczy i popatrzył na nią. – C-co ty robisz?

– Umm… Przytulam cię, onii-san. – uśmiechnęła się do niego ciepło. A on się zarumienił i schował twarz w swoich dłoniach. – Aren? Co jest?

– N-nic…

– Eghh… Skończcie z tymi czułościami. – powiedział Raven z obrzydzeniem. – Aren, jeżeli dobrze zrozumiałem zlecasz nam, żebyśmy znaleźli dla ciebie dziewczynę, tak? – długowłosy pokiwał głową. – Ile i kiedy płacisz?

– Z tym będzie mały problem… Bo jestem spłukany. Karis mi wszystko zabrała. Bo tak właściwie, to ona mnie nie opuściła… Ona mnie wyrzuciła! – znów się rozpłakał.

– Nie płacz, nie płacz, braciszku. – pocieszała go Ara. – Nie martw się, zrobimy to dla ciebie za darmo, przecież jesteś moim braciszkiem. – uśmiechnęła się. 

A wtedy Elsword powiedział:
– Ej! Nie, nie ma tak. Jak moja babcia zleciła nam zadanie, to musiała płacić!

– Nie musiała, idioto. – powiedziała Eve. – Po prostu sama chciała. A on się od nas nie odczepi, jak mu nie pomożemy, a im szybciej to zrobimy, to szybciej będziemy mieć go z głowy.

– No dobra…

– To bierzmy się do pracy! – krzyknęła ucieszona Ara. – Chodź onii-chan! – z uśmiechem wyciągnęła do niego rękę, żeby pomóc mu wstać. – Znajdziemy ci dziewczynę! Jaką tylko chcesz! – Aren podniósł się z ziemi.

– Naprawdę, jaką tylko chcę? – zapytał.

– Tak, oczywiście! – mówiła Ara z uśmiechem.

Nagle siwowłosy złapał ją za policzki, przybliżył swoją twarz do niej i popatrzył jej prosto w oczy.

– To ja chcę ciebie. – wyszeptał i pocałował ją.

Zaskoczona dziewczyna zamarła bez ruchu, ale po chwili uświadamiając sobie, co właśnie zrobił jej brat, oddała pocałunek.

   Wszyscy patrzyli na nich rozszerzonymi do granic możliwości oczami i mieli opadnięte do ziemi szczęki. Najszybciej z szoku otrząsnął się Elsword, podbiegł do nich i ich rozdzielił, ale oni niewzruszeni patrzyli sobie w oczy.

– Musimy wziąć ślub. – zadecydowała Ara.

– CO!? – krzyknęła reszta drużyny Poszukiwaczy Eldrytu.

Aren zarumienił się i przytulił siostrę.

– Oczywiście. – Aren uśmiechnął się. – Aro… Przepraszam cię! Przepraszam, że cię opuściłem, już nigdy więcej tego nie zrobię! Proszę, wybacz mi! – mówiąc to znów zaczął płakać.

– Dobrze braciszku, ale nie płacz już! Ja ci już dawno wybaczyłam. – uśmiechnęła się, otarła mu łzy kciukami i pocałował krótko w usta. Nie zwracali wcale uwagi na to, że obok nich są przyjaciele Ary. 

– Może im uświadomimy, że tu jesteśmy? - szepnął Raven do reszty drużyny.

– Może… – powiedziała Elesis.

– Add, zrób coś! – rzekła Lu.

– Czemu ja? Niech Chung coś zrobi!

–Pff… Nie, nie będę się wtrącać, nie lubię tego typka.

– Uch… Ja to zrobię. – powiedział Ciel.

Podszedł po cichu do rodzeństwa, żeby zwrócić ich uwagę. Ale… Perspektywa zrobienia tego była tak straszna, że zrezygnował i wrócił do reszty.

– Nie, nie dam rady… Tak słodko wyglądają! *-*

– No dobra… To może ich zostawmy i wróćmy do domu. – powiedziała Rena.

– Popieram pomysł. – odezwała się Eve. Reszta też się z nią zgodziła. – To chodźmy!

I właśnie mieli iść, ale jakby nigdy nic podeszli do nich Ara i Aren.

– To co? Idziemy do domu? – zapytała z uśmiechem Ara. – Aren pójdzie z nami i zamieszka z nami, u mnie w pokoju. – mówiła szczęśliwa Ara. – Cieszycie się, prawda?

– Ochh… Tak, tak… – powiedział ironicznie Raven. – A mówiłaś, że jak znajdziemy mu dziewczynę, to się odczepi! – zwrócił się cicho do Eve.

– To dobrze! – uśmiechnęła się Ara, nie słysząc tego co dopowiedział Raven. – Chodźmy do domu! Jestem strasznie głodna! Oby Aranka zrobiła już coś do jedzenia. – I poszli. 

   Gdy wreszcie dotarli do swojej willi, wszyscy oprócz Ary i Arena od razu poszli do jadalni. A Ara szybko oprowadziła Arena po ich posiadłości i po chwili także poszli do jadalni.

   Aranka ugotowała obiad. Jednak nie spodziewała się, że oprócz Poszukiwaczy Eldrytu na obiad przyjdzie ktoś jeszcze.

– Wybacz Panie Aren, niestety nie ma dla ciebie jedzenia. – tłumaczyła Aranka.

– Nic nie szkodzi. – uśmiechnął się. – Nie jestem głodny. Nie potrzebuję jeść. By żyć wystarczy mi tylko miłość mojej siostry! 

– Czy ty się dobrze czujesz? – zapytał jak najbardziej poważnie Elsword.

– Tak! Czuję się zajebiście!

  Po obiedzie Ara zwołała naradę w salonie. 

– Przyjaciele… Chcę wziąć ślub.

– …Wiemy. – odpowiedzieli wszyscy. 

– To pomożecie mi w organizacji? Ślub odbędzie się dzisiaj, tutaj, w naszej willi, wesele też.

– My bardzo chętnie pomożemy! – powiedziały Aisha, Rena, Elesis i Lu.

– Ciel też pomoże. – dodała Lu.

– Elsword także. – uśmiechnęła się do niego Elesis.

– Ja, Add i Chung zajmiemy się wystrojem i muzyką. – rzekła Eve.

– A ty, Raven? – uśmiechnęła się do niego Ara.

– Ja się w takie rzeczy nie bawię. Zostawcie mnie w spokoju!

– Echh… Jak chcesz.

   Wszyscy zabrali się do pracy. Add, Chung i Eve robili, to co powiedziała. Elesis i Elsword pomagali Arance przy gotowaniu. Aisha i Lu robiły stroje dla wszystkich, a Rena z Cielem im pomagali. Ara i Aren także zajmowali się strojami, ale też nadzorowali wszystko i zapraszali gości.

Po niecałej godzinie wszystko było już gotowe. Salon i jadalnia były pięknie wystrojone, Add i Eve stworzyli nazoidy, które grały i śpiewały. Stół w jadalni był zapełniony jedzeniem. W kuchni stał piękny, biały tort weselny, Aranka się postarała. Stroje też były wspaniałe. Było sześć par garnitur-sukienka. Oczywiście stroje dla Ary i Arena znacznie różniły się od reszty, garnitur był biały, suknia była do samej ziemi i była bardzo piękna, też była biała. Reszta garniturów była czarna, a sukienki były do kolan i były w różnych kolorach, jak koszule do garniturów. Były w kolorach: czerwonym, fioletowym, granatowym, zielonym i błękitnym.

– Skoro wszystko gotowe powinniśmy się już przebrać. – powiedziała Rena. – Mamy pięć par strojów, więc dobierzcie się w pary! Ja będę z Aishą! – uśmiechnęła się.

– Taaak! – ucieszyła się fioletowowłosa.

– To bierzemy zielony strój. Ja biorę garnitur. – odpowiedziała Rena.

– Eve, Eve, Eve! Bądź ze mną, proszę! – mówił  Add.

– Niech ci będzie… – zgodziła się Eve. Wzięli fioletowy komplet.

– Ciel, ty będziesz ze mną, prawda? – uśmiechnęła się Lu.

– Oczywiście. – wybrali granatowe stroje.

– Siostrzyczko… Będziesz ze mną? – spytał Elsword.

– Okej! Oczywiście bierzemy czerwony. 

– A ja? – płakał Chung. – Z kim ja będę? Nie ma już żadnej dziewczyny…

– Nie martw się! Jest jeszcze Raven. – pocieszała go Aisha.

– Co!? Nie ma mowy! Nie będę z nim!

– Nie masz nic do gadania. A tak w ogóle, to gdzie jest Raven? Wie ktoś?

– Uhmm… Nie.

– Co ja? – do pomieszczenia, w którym byli właśnie wszedł Raven oblizując palce z jakiegoś białego kremu.

– O, dobrze, że jesteś! – powiedziała Rena. – Jesteś w parze z Chungiem. Łap! – rzuciła mu błękitny komplet. – Macie się w to ubrać. Szybko! Bo za niedługo przyjdzie Glave, żeby udzielić Arze i Arenowi ślubu.

Wszyscy ubrali się w stroje. Raven też ubrał swój garnitur, ale Chung…

– Cholera, Chung! Zakładaj to! – krzyczała Rena.

– Nie! Za żadne skarby świata!

– Aisha, chodź tu, przytrzymaj go, a ja go przebiorę. – Aisha zrobiła, to o co prosiła Rena i zaczęły zdejmować jego ubranie i zakładać na niego błękitną sukienkę.

– Nie! NIEEE! – wyrywał się blondyn. Ale dziewczynom, to nie przeszkodziło w przebraniu go.

– Okej! To wszystko już gotowe. Chodźmy po Arę, bo Glave i goście już są.

   Wszyscy poszli do salonu, który był pełny gości, a na środku był biały dywan a na jego końcu stał Glave i Aren. Elsword zgodził się poprowadzić Arę do ołtarza. 

Ślub był cudowny. Mimo że Ciel się popłakał, Elsword ciągle wszystko komentował, Elesis go uciszała, Eve coś się stało z systemem i zaczęła śpiewać, a Add razem z nią.

– No więc czas na wesele! – zawołała Rena.

   Wszyscy poszli do jadalni, a salon zmienił się w salę balową. Na początku Aren z Arą zatańczyli pierwszy taniec. A potem dołączyła się reszta Poszukiwaczów Eldrytu. Tańczyli w parach, w jakie byli dobrani. A potem tańczyli wszyscy goście.

Nagle do Reny podbiegła zdenerwowana Aranka.

– Aranko, co się stało? Jakaś taka blada jesteś… – powiedziała Rena.

– Bo tort zniknął!

– Co!? Jak i gdzie!?

– Nie wiem. – powiedziała zmartwionym głosem. – Jeszcze przed tym, jak się przebieraliście to stał w kuchni. A teraz są tam same okruszki! – rozpłakała się. Reszta Poszukiwaczy Eldrytu i Aren widząc, że coś się dzieje podeszli do Reny i Aranki.

– Co jest? Dlaczego płaczesz, Aranko? – zapytała Ara.

– Tort zniknął. – odpowiedziała Rena za blondynkę. – Chodźmy do kuchni. Może dowiemy się co się stało z tortem. – i cała grupka poszła do kuchni.

Na stole, na którym powinien być tort były same okruszki i jeden ponadgryzany kawałek.

– Ej, patrzcie! – zawołała Lu i wskazała na wcześniej wspomniany kawałek.

– To są ślady zębów. – stwierdził Ciel.

– Więc ktoś musiał zjeść tort. – powiedziała Elesis.

– Tylko kto? – zapytał Chung.

– Aranko, widziałaś może, żeby ktoś się wcześniej kręcił się w okolicach kuchni? – spytała Aisha.

– No… Elsword i Elesis mi pomagali przygotować jedzenie, ale to nie oni, bo jak skończyliśmy, to od razu sobie poszli. No i jeszcze Ara z Arenem przyszli dwa razy do kuchni… Ale wątpię, żeby chcieli sobie popsuć wesele. – zaśmiała się nerwowo.

– Ja bym nigdy czegoś takiego nie zrobiła. A poza tym, to dbam o linię. A Aren był cały czas ze mną,  potem z Cielem i Lu, więc on też tego nie zrobił. – mówiła Ara. – A może widziałaś kogoś jeszcze?

– Uhmm… No… – zamyśliła się przez chwilę. –Jak wychodziłam z kuchni, to natknęłam się na Ravena. – wszyscy spojrzeli na bruneta. Zdenerwowany chłopak rozglądał się na wszystkie strony.

– Raven… ? – powiedziała Rena.

– Nie zjadłem go! – bronił się Raven. Jednak wszyscy wiedzieli, jak było.

– Widzieliśmy jak oblizujesz palce z bitej śmietany, jak przyszedłeś do nas się przebrać. – powiedziała Eve. – I nie zaprzeczaj. Wiemy, że to ty.

– Ughh… No dobra. Przyznaję się. Ale Aranko… Ten tort był przepyszny! – uśmiechnął się do dziewczyny, a ona się zarumieniła.

– Fajnie, ale teraz przez ciebie nie ma tortu! – powiedział Elsword i rzucił się z pięściami na Ravena.

– Ej! Chłopaki! Przestańcie się bić! – krzyknęła Aisha.

Chung pobiegł, żeby ich rozdzielić, ale przez to, że był na wysokich szpilkach przewrócił się i wpadł na Arę. Raven z Elswordem przestali się bić i razem z całą resztą patrzyli się na to co się stało.
Ara leżała na podłodze na plecach, a blondyn siedział na niej okrakiem. Chłopak szybko się cofnął i zszedł z brunetki i klęczał na podłodze.

– Ja naprawdę nie chciałam! – krzyknął Chung ze łzami w oczach, zaciskając dłonie w pięści i uderzając nimi w podłogę. – Przepraszam!

– Chung, nic się nie stało. – uśmiechnęła się Ara, której Aren pomógł wstać z podłogi. A do blondyna podszedł Raven i podał mu rękę, żeby on też wstał. – Ej! Nie spędźmy reszty wesela w kuchni. Chodźmy się bawić! – zawołała ze śmiechem.

– A co z tortem? – spytała Aranka.

– Nie ma to nie ma. Obejdzie się bez! Chodźmy tańczyć!

I poszli do salonu. Wszyscy tańczyli, jedli, pili, rozmawiali, śmiali się i dobrze się bawili.
Ogólnie impreza była bardzo udana.


A na koniec wszystko wybuchło i wszyscy umarli.



Kategoria: One-shot | Wyświetleń: 944 | Autor: NijiOuji | Ocena: 5.0/3
Liczba wszystkich komentarzy: 3
avatar
3
1
od samego początku aż do samego końca na mojej twarzy wypisane było "wtf". czekam na więcej Twoich opowiadań, bardzo lubię czytać pozbawione logiki i sensu teksty.
avatar
1
2
Opowiadanie na pewno jest ciekawe i całkowicie... zaskakujące xD Sam pomysł ślubu Arena i Ary jest oryginalny, nie mówiąc już o dalszym przebiegu akcji :p

Biedny Chung... aż żałuję, że nie rozwinęłaś tego wątku ^_^ Również czekam na kolejne opowiadania :D
avatar
2
3
– O nie! – krzyknęła Rena – Pewnie znowu chcesz moje cycki. Nie oddam! lol
avatar
Copyright Kathe © 2024