Elsword Fan Fiction

Chung patrzył na nią szeroko otwartymi oczyma. Nie myślał, że kiedyś zobaczy coś takiego... była ogromna! Niepewnie przyjechał po niej dłonią. Raz i drugi. Raven zagryzł wargę, powoli robił się zniecierpliwiony.

- Mógłbyś się pośpieszyć? – warknął na blondyna.

Blondyn skinął głową i na chwilę znieruchomiał, jakby zbierając się na odwagę. Wysunął różowy języczek i liznął ją na próbę. Tego dla Ravena było już za wiele. Schwycił chłopaka za włosy i mocno szarpnął jego głową.

- Aua! Co robisz, głupcze? – odskoczył od niego natychmiast Chung.

- Co ja robię? Co ty robisz! – na dobre rozeźlił się brunet – Oglądasz tą broń od dobrych trzydziestu minut, macasz, mierzysz i co tylko się da, ale jak zacząłeś ją lizać to wybacz, ale dla mnie to przesada. Ludzie się na nas gapią!

- Gapią się jedynie na ciebie, bo wrzeszczysz – przewrócił oczyma Chung – Horacjo – zwrócił się do sprzedawcy, ciągle smakując na języku wcześniej polizaną broń – Bierzemy to działo.

- Oczywiście, książę – skłonił się staruszek – Mówiłem, że mam najlepszą broń na całym Elios.

- Wiem, sam próbowałem – zgodził się Chung.